Discussion about this post

User's avatar
eyoiscomin's avatar

Cześć Berlin, być może pamiętasz mnie z konta absolutionofeyo na Twitterze. Miałem w planie zrobienie wizualizacji/teledysku do jednego z twoich utworów, niestety tzw. życie przeszkodziło mi w realizacji pomysłu, do którego myślami wracam dopiero teraz. Zapomniałem danych do Twittera i od miesięcy jestem tam (stety niestety) nieaktywny, więc odpowiadam tutaj.

Jakoś trzy tygodnie temu wybraliśmy się ze znajomymi na wycieczkę do Oslo. To był świetny czas na coś takiego, bo udało mi się znaleźć pracę w nowym i - mam nadzieję - lepszym miejscu, więc leciałem na okresie wypowiedzenia. Mniejsza. Na miejscu zrobiliśmy sobie mały blackmetalowy tour po mieście. Widzieliśmy kaplicę niegdyś spaloną przez Varga (btw Holmenkollen jest niesamowite, w szczególności jesienią), paliliśmy szluga tuż przez mieszkaniem z którego wynoszono Euronymousa. Absolutnie najlepszą atrakcją był jednak centralny punkt podróży, czyli Neseblod. I jasne, w piwnicy można pozwiedzać stare Helvete, usiąść na tronie z flagą Venoma, a nawet obczaić pieprzoną ławeczkę na której Euro podnosił sztangi w siłowni obok. To co mnie jednak urzekło tam najbardziej to TO, ILE TAM JEST MUZY. Półki, koszyki i pudełka zajebane jakimiś obskurnymi demówkami, płytami CD, boxsetami, winylami, wszystkim o czym jesteś w stanie pomyśleć. Miejsce, jakiego nigdzie indziej po prostu nie ma. Ta wizyta uświadomiła mi, jak bardzo ważnym gatunkiem muzyki jest dla mnie black metal - nawet, jeśli z jego tru norwidżjan wydaniem nie zawsze było mi po drodze, bo jednak wolę wynalazki pokroju DsO, Moonsorrow czy Weakling.

Twój tekst przypomniał mi mój pierwszy świadomy odsłuch black metalowej płyty w życiu. Padło na Nattens Madrigal od Ulver (wcześniej w mojej przestrzeni pojawiło się Shadows of the Sun i natychmiast kliknęło). Kurwa. No po prostu kurwa mać, to było coś absolutnie innego od wszystkiego co znałem, ten rodzaj ekstremalnej muzyki, której poszukiwałem od jakiegoś czasu. Od tamtego czasu nie zadałem sobie jednak pytania DLACZEGO tak mocno black metal ze mną rezonuje w zasadzie od pierwszego przesłuchania Nattens Madrigal. I dopiero ty skłoniłeś mnie do poważnych przemyśleń. Przypomniałem sobie siebie z tamtego okresu, walczącego z dylematami dotyczącymi własnej tożsamości, seksualności, poglądów. W obliczu black metalu mogłem jednak być kim tylko chcę. To w pewnym sensie wyzwalająca muzyka, wsysa jak jakiś pierdolony wir, z którego wychodzisz jako osoba bliższa twoim faktycznym przekonaniom (jakkolwiek pretensjonalnie to brzmi). Pomogła mi w akceptacji wielu niefajnych rzeczy, nadal zresztą pomaga i stanowi przepustkę do bardzo dziwnych, mrocznych i powykręcanych realiów.

W jakimś stopniu mogłem na poziomie osobistym odnieść się do tego, co napisałeś. Dzięki.

PS Z pewnością znasz Bardo Methodology, ale jeśli nie, to wyjątkowo polecam. Świetny zin, świetne uzupełnienie tematu, wywiady prowadzone jak należy. Można to chyba jeszcze dorwać w polskich sklepach, a jeśli nie - pisz na eyoiscomin@gmail.com.

Expand full comment
1 more comment...

No posts